Miliony rąk
Uniesionych w górze
W jednoznacznym geście
Wyniesie cię w górę
A potem rzuci i okaleczy
Wyrwie ci język i oczy
Rozdepcze twą twarz
Byś pozostał głuchy i niemy
Na ziemską krzywdę i żal
I nie pomoże nikt
Zostaniesz sam
Porzucony gdzieś na pustyni życia
Gdzie będziesz błądził i dusił się
Własnym jadem i pluł
Aż do utraty tchu...
Moje życie zatwierdziło
Wszystkie myśli i łzy
Deszcz spłukał me grzechy
A jednak czarny
Jest nadal kolorem
W którym się lubuję i żyję...
Zaś fałszerze życia
Kopią mnie co dzień
Swymi twardymi buciorami
Okrutnie śmiejąc się...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz